piątek, 6 stycznia 2017

15 na 20, czyli 15 lat w fandomie i 20 lat z RPG - część druga

Druga część wpisu poświęconego mojej 20-letniej przygodzie z grami fabularnymi i 15-letniej obecności w fandomie. W tym odcinku postaram się opisać dość duży zakres czasu, obejmujący pracę nad R-konami, Nawikonami, w RKF-ie, a przy okazji trochę wspominek z sesji.



Gdy dorwałem się do organizacji R-konów byłem młody, niepewny i dość ambitny. Ponieważ miałem świetne wzorce w rzeszowskim, krakowskim i lubelskim fandomie, dość szybko nauczyłem się jak co się robi... i muszę nieskromnie przyznać, że nawet mi to orgowanie wychodziło. Oczywiście bywały momenty, że mi woda sodowa uderzała do głowy. Były to dziwne czasy, w których zraziłem niektórych fandomitów do mnie. Jednakże robienie konwentów to jest to czego mi dziś strasznie brakuje.

W międzyczasie zacząłem się wkręcać w Rzeszowski Klub Fantastyki. Złożony głównie z moich rówieśników i młodszych graczy. To było/jest miejsce gdzie poznałem wielu moich przyjaciół, poznałem wiele ciekawych gier i zagrałem w jedne z najlepszych sesji RPG. Od opartej na konspiracyjnej teorii dziejów epickiej kampanii, poprzez zabawne ORKS!, aż po improwizowane sesje na całonocnych libacjach alkoholowych. Nawikon, Dni Fantastyki, wspólne multifandomowe Mikołajki, LARP-y (np. piracki czy Zew Cthulhu w trakcie Rewolucji Październikowej), wspólne konwentowe wyjazdy i wreszcie przekształcenie w Stowarzyszenie Rzeszowski Klub Fantastyki "Nawigator". W owym czasie w Rzeszowie nie było już sklepu z grami i trzeba było sporo czasu nim pojawiła się nowa miejscówka (GameKeeper). Dużo się zmieniło od tego czasu w samym klubie i pewnie jeszcze dużo się zmieni, ale to wciąż świetna grupa ludzi lubiących się dobrze wspólnie bawić.



Efektem istnienia RKF-u był/jest konwent Nawikon. O początkach konwentu poczytacie tutaj. To była jedna z tych imprez, która ustalała mój coroczny kalendarz. Organizacja tej imprezy wyznaczała dla mnie początek i koniec roku konwentowego. Po każdym konwencie zmęczony wracałem do domu i wiedziałem, że chcę więcej. Jeśli wszystko dobrze pójdzie Nawikon reanimujemy w tym roku.

W tamtym okresie najczęściej odwiedzałem konwenty na lubelszczyźnie. Krakowskie też się zdarzały, ale Lublin był jakoś bardziej przyjazny. Falkon, ZSzF i Dragon wspominam bardzo miło, poznałem tam masę wspaniałych ludzi, kupiłem mnóstwo fajnych gier (m.in. wspaniały i rzadki dziś "Grimm" od FFG) i dzięki temu zaczęła się moja kolejna wielka fandomowa przygoda - recenzowanie. 



To właśnie lubelski serwis Paradoks przyjął mnie pod swe skrzydła i nauczył podstaw. Potem poszło już z górki - miałem recenzencką przygodę z serwisem Histmag, a obecnie przeniosłem się do Gry-Fabularne.pl (choć ostatnio wszystko co nieco przycichło). Nie zawsze moje recenzje były idealne i pewnie jeszcze dużo minie nim będą świetne, ale recenzowanie to ciekawa rzecz. Nawet krótko próbowałem swych sił jako dziennikarz growo-popkulturowy w studenckim radiu "Feniks". 

W tym miejscu muszę powiedzieć, że był to okres mniejszej ilości sesji. Większość czasu spędzało się na imprezowaniu do brzasku, grach planszowych i LARP-ach. Gry fabularne wciąż były moim głównym hobby, choć więcej się czytało niż grało. Trzeba było trochę czasu by odbudować drużynę RPG i mój wewnętrzny zapał. Dodatkowo pewnego dnia pisząc news o nagrodach ENnies postanowiłem się sam zgłosić jako sędzia. O dziwo zostałem wybrany i tak już piąty rok leci jak mam niezwykłą okazję poznawać dziesiątki nowych gier, a co najważniejsze wciągnąłem się w międzynarodowy fandom (na razie niestety tylko via Internet).



Obecnie gram na tyle na ile pozwala mi czas, prowadzę jedną pełną kampanię i gram w dwie inne (plus kilkanaście jednostrzałówek). W zeszłym roku wróciłem też do konwentowania. Wszystko zmierza we właściwym, fantastycznym kierunku, zwłaszcza, że przestałem się przejmować co inni pomyślą i całkowicie przyjąłem swoje geekostwo do serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz